Kryzys krzyczy o sobie w coraz bardziej medialnych miejscach. Akcje największej polskiej spółki telekomunikacyjnej TP SA spadły dzisiaj, 17 października do godziny 10.30 blisko 20 proc. Była to reakcja na publikację przez Telekomunikację Polską SA słabych wyników finansowych, mało optymistycznych prognoz oraz zapowiedź wypłaty mniejszej dywidendy za 2012 rok, niż za rok 2011. Negatywne informacje o tak dużej spółce, jaką jest TP SA odbiją się na giełdowych indeksach.
Analitycy są zaskoczeni słabymi prognozami TP SA. Kilka tygodni temu neutralną rekomendację wystawili spółce analitycy Banco Espirito Santo de Investimento. Do akumulowania akcji zachęcali inwestorów analitycy Erste Bank. Pomimo ewidentnego spowolnienia gospodarczego, nie można nim jednoznacznie tłumaczyć słabych wyników finansowych tak dużej spółki giełdowej.
W przychody molocha uderzyło wprowadzenie w drugim kwartale 2012 roku ofert na nielimitowane rozmowy komórkowe i SMSy przez wszystkich operatorów w Polsce.
Telekomunikacja Polska SA nie ma chlubnej historii. Wykorzystując pozycje monopolisty utrudniała między innymi powstawanie konkurencji operatorów świadczących usługi internetowe w Polsce. TP SA stosowała różne metody, by utrudnić prace małym, niezależnym operatorom. Najskuteczniejszym sposobem była też wysoka cena za udostępnianie swoich łączy.
24 marca 2004 roku koalicja kilkunastu niezależnych operatorów postanowiła skłonić TP SA do zmiany polityki cenowej. Dotyczyło to dostępu do sieci szkieletowej. Koalicję zawiązały: Aster City Cable, Telefonia Dialog, Energis Polska, Pro Futuro, GTS Polska, Interia, NASK, Netia, O2.pl, Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe, SM-Media, Telbank, Tel-Energo oraz Internet Group.
Koalicja wystosowała list otwarty do Marka Józefiaka, ówczesnego prezesa zarządu Telekomunikacji Polskiej SA. Pismo wpłynęło także do Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Operatorzy tłumaczyli w nim, że nie chodzi im tylko o zabezpieczenie własnych interesów. Działanie koalicji było szerszą inicjatywą na rzecz tańszego internetu, który mógł wspierać i ożywiać polską gospodarkę. Podmioty krajowe musiały bowiem płacić kilka razy większe kwoty za generowany ruch, niż zagraniczne instytucje. Rynkowa cena dostępu do wszystkich zasobów światowego internetu wynosiła wówczas 60-80 EUR za 1 Mbps miesięcznie. TP SA wymagała opłat rzędu 400 EUR za 1 Mbps.
Ponadto sporo zasobów ulokowanych było w sieciach operatorów niezależnych. Więcej ruchu pobierano przez sieć Telekomunikacji Polskiej SA z sieci operatorów niezależnych, niż z samej TP SA. Nie powodowało to jednak obniżki opłat operatorów niezależnych na rzecz TP SA. To podejście spowodowało, że polskie firmy były mniej konkurencyjne niż zagraniczne. Płacąc więcej za łącze musiały oferować większe ceny swoich usług. Dlatego polskie firmy miały niewielkie szanse w spotkaniu z takimi potentatami, jak Google, czy Yahoo. Włądze niedostrzegany tego problemu, nie rozumiejąc jak potężnym środowiskiem staje się internet.
Dopiero w styczniu 2006 roku Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty wszczął postępowanie w sprawie nierównego traktowania podmiotów oraz wykorzystywania pozycji przez TPSA. Wchodzące w życie regulacje unijne, groźby kolejnych kar oraz wdrożenie ewentualnego podziału spółki skłonił Telekomunikację Polską SA do ugody.
Najbliższe dni pokażą nam, na ile elastyczny jest obecny zarząd TP SA i jak potoczą się dalej losy multioperatora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz